Jesteś w: Ostatni dzwonek-> Zdążyć przed Panem Bogiem „czy ludzie się kochali. ()” – o miłości w getcie Powyższą myśl Marek Edelman kończy następująco: „Otóż być z kimś to była w getcie jedyna możliwość życia. Człowiek zamykał się z drugim człowiekiem – w łóżku, w piwnicy, gdziekolwiek, i do Zdążyć przed Panem Bogiem. „- Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć trochę dłużej, niż On by sobie życzył. To jest ważne: On nie jest za bardzo sprawiedliwy. To jest również przyjemne, bo jeżeli się coś uda – to bądź co 최근 답변 135개 질문에 대한: "zdążyć przed panem bogiem ostatni dzwonek - Zdążyć przed Panem Bogiem - streszczenie lektury"? 자세한 답변을 보려면 이 웹사이트를 방문하세요. 2096 보는 사람들 „Zdążyć przed Panem Bogiem” to książka, która ukazuje zagładę z perspektywy świadka i uczestnika wydarzeń w getcie warszawskim. Marek Edelman, ostatni żyjący przywódca powstania w getcie, opowiada o swoich doświadczeniach i przeżyciach podczas II wojny światowej oraz okresu getta warszawskiego. Ostatni dzwonek. Opracowania lektur • Sklepy cynamonowe • Akademia pana Kleksa • Zdążyć przed Panem Bogiem • Zemsta : Poezja • Antyk • Jesteś w: Ostatni dzwonek-> Zdążyć przed Panem Bogiem Bohaterowie reportażu „Zdążyć przed panem Bogiem” Arie (Jurek) Wilner – ukrywał się w Wilnie w klasztorze dominikanek. Tam nawiązał znajomość z Henrykiem Grabowskim, później przebywał w Warszawie. Był przedstawicielem ŻOB po aryjskiej stronie i jej łącznikiem z AK. Zdążyć przed Panem Bogiem - streszczenie szczegółowe. Do sfilmowania nadawałby się też właz, przez który wydostali się powstańcy. Niektórzy zbyt szybko, bo kiedy próbowali przedrzeć się w „kierunku wolności”, dosięgły ich strzały z karabinów. Edelman nie zgodził się wystąpić w filmie Wajdy. Stwierdził, że siFOHaR. Tytuł utworu Hanny Krall ma charakter symboliczny. Autorka do prostego równoważnika zdania: „Zdążyć przed Panem Bogiem” sprowadziła sens misji, jaką wyznaczył sobie Marek Edelman, decydując się na zawód lekarza – kardiologa: Na tym polega przecież moja rola. Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć trochę dłużej, niż On by sobie życzył. To jest ważne: On nie jest za bardzo sprawiedliwy. (...) Oczywiście, każde życie kończy się i tak tym samym, ale chodzi o odroczenie wyroku, o osiem, dziesięć, piętnaście lat. To wcale nie jest mało. Marek Edelman Te słowa wypowiedział człowiek, który przeżył gehennę życia w getcie warszawskim, obok którego przeszło czterysta tysięcy osób, skazanych na zagładę w komorach gazowych. Człowiek, który był świadkiem wielu ludzkich tragedii i walczył w powstaniu w getcie. Człowiek, który wiele razy uniknął śmierci i czuł się odpowiedzialnym za śmierć tych, którzy podjęli nierówną walkę z Niemcami. Świadomość, że należał do nielicznej grupy tych, którym udało się przeżyć, sprawiła, że potem nie mógł odnaleźć się w powojennej rzeczywistości, kiedy już nie musiał wyciągać ludzi z transportu i nikt już nie potrzebował jego pomocy. Potrzeba odnalezienia własnego miejsca po wojnie, skłoniła Marka Edelmana do wyboru zawodu lekarza, ponieważ mógł dalej czuć się odpowiedzialnym za ludzkie życie. Skupiał się na przypadkach, w których podejmował walkę ze Stwórcą o życie człowieka. Walkę, która zawsze była wielką niewiadomą, ponieważ: Czasami jest to prawdziwy wyścig, a On do końca nie szczędzi im drobnych małostkowych złośliwości. (…) Chodzi więc jedynie o to, żeby osłonić płomień. Ale On, jak mówiliśmy, obserwuje te wysiłki uważnie i potrafi tak przebiegle ugodzić, że jest na wszystko za późno. Taką swoistą grę z Panem Bogiem o przedłużenie ludzkiego życia mógł podjąć jedynie człowiek, który poznał wartość życia i nabrał szacunku do śmierci. Dla którego każde życie stanowi całe sto procent, więc może to ma jakiś sens. Fragment JEDENASTY opowiada o pomyśle Andrzeja Wajdy, który chciał nakręcić film o getcie. Chciał wykorzystać zdjęcia archiwalne, a Edelman miałby opowiadać o pokazywanych miejscach. Wajda chciał pokazać Umschlagplatz, cmentarz Żydowski, chciał usłyszeć historię o „numerkach na życie", o pielęgniarce podającej dzieciom cyjanek. Autorce nasuwa się refleksja, że prawdziwych Żydów już nie ma – na żydowskim pogrzebie nie udało się zebrać dziesięciu mężczyzn, aby odmówić kadysz nad trumną. Krall wspomina swoją przyjaciółkę – Annę Strolińską, która zbiera figurki „tamtych Żydów, sprzed wszystkiego". Mieszka ona na Osiedlu Za Żelazną Bramą, czyli na terenie byłego getta. O wspomnianych wydarzeniach i ludziach Wajda chciał zrobić film, ale Edelman nie zgodził się na wzięcie w nim udziału. We fragmencie DWUNASTYM Edelman wyjaśnia dlaczego został lekarzem. Okazuje się, że był to przypadek. Dopiero będąc lekarzem Edelman zrozumiał, że w tym zawodzie może „nadal odpowiadać za życie ludzkie". Czuje się on jakby stał wciąż na Umschlagplatz i ratował ludzi. Jako lekarz toczy walkę z Bogiem, chce jak najdłużej zachować pacjenta przy życiu, chce aby chory był radosny, aby umierający żył. Wspomina pacjentki, które nie zostały do końca wyleczone, ale poznały trochę życia – życia, które przedłużył im Edelman. Życie swoich pacjentek rozmówca porównuje do życia córki Tenenbaumowej, która dostała od matki „numerek na życie" i dzięki temu dowiedziała się co to jest miłość. Fragment TRZYNASTY służy chronologicznemu ustawieniu wydarzeń – stan uzbrojenia w dniu 19 kwietnia po stronie Niemców i Żydów, wydarzenia z dnia 20 kwietnia. Pojawia się także wzmianka o konfrontacji ze Stroopem w prokuraturze. Występuje informacja o „Wacławie", który pisał meldunki o sytuacji w getcie, o samym podpaleniu getta i o zmarłych, którzy bali się przeskakiwać przez ogień. Edelman wspomina także nieudaną akcję wysadzenia muru na Miłej przez AK. W dalszej części fragmentu pojawia się informacja o Henryku Grabowskim i o jego działalności. Ukrywał on w swoim mieszkaniu Żydów przybyłych z Wilna, chował broń dla Jurka Wilnera. W tym fragmencie pojawia się pewna nieścisłość co do faktu jak długo gestapo torturowało Wilnera. „Wacław" czyli mecenas Woliński twierdzi, że był to miesiąc, Grabowski, że dwa tygodnie, a Edelman, że tydzień. Także trudno ustalić, czy nad gettem wisiały w czasie powstania sztandary, czy też nie. Edelman mówi, że nie było odpowiedniego materiału na uszycie takich sztandarów. Inni twierdzą, że nad gettem widzieli biało-czerwony i niebiesko-biały sztandar. Fragment CZTERNASTY to pomysł samego Edelmana, który chce wyjaśnić dlaczego żyje. Nie wspomina on „numerków na życie" ani możliwości zginięcia w walce. Opowiada Hannie Krall historię z Niemcem, który kilkakrotnie strzelał do niego i nie trafił. Edelman komentuje to w ten sposób, że esesman nie miał skorygowanego astygmatyzmu. Edelman ocalał dzięki przypadkowi. Tak było kiedy znalazł się na platformie i uratował go z niej Mietek Dąb, znajomy z PPS, który pracował wówczas w policji. Fragment PIĘTNASTY, ostatni wyjawia nazwisko Profesora Jana Molla oraz wyjaśnia co dla Edelmana ma sens w czasach dzisiejszych. Edelman swoje życie poświęcił ratowaniu ludzi. Jako lekarz mocuje się z Bogiem o płonącą świeczkę życia. Edelmanowi nie zawsze udaje się wygrać, są takie momenty, kiedy Bóg „potrafi zadać najmniej spodzie¬wany cios". Takim ciosem dla Edelmana była śmierć lekarki Elżbiety Chętkowskiej oraz samobójstwo osiemnastoletniej Elżuni, córki Zygmunta z getta. Edelman, mimo tych nagłych śmierci, wspomina także miłe chwile. Cieszył się, kiedy nie dawał żadnych szans przeżycia pacjentowi, a ten po pewnym czasie wstawał z łóżka. Edelman stwierdza, że nie wiadomo, czy uda się wygrać z Panem Bogiem. Mimo tego dzisiaj pracuje tak jak w czasach okupacji, kiedy odprowadził na śmierć czterysta tysięcy Żydów stojąc w bramie na Umschlagplatz. Dziś cieszy się z każdego uratowanego życia. Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Zdążyć przed Panem Bogiem Przeskoczyli przez mur i dotarli do getta centralnego na Franciszkańską. Tam spotkali Bluma i Gepnera. Gepner miał możliwość ukrywania się po stronie aryjskiej, lecz do końca pozostał w getcie. Blum poinformował ich, że AK próbowała zniszczyć mur przy ulicy Bonifraterskiej, lecz akcja nie powiodła się. Anielewicz był załamany, nie było już broni i na nic nie mogli liczyć. Edelman uznał, że powinni jednak gdzieś iść, lecz nie miał pojęcia, gdzie. Razem z nim na podwórku stało około czterdziestu ludzi. Zeszli do piwnic. Wieczorem Adam postanowił wrócić po Anię. Okazało się, że schron, w którym ukryła się Ania i jej matka, został zasypany. Następnego dnia ruszyli do schronu, w którym ukrywali się Anielewicz, Celina i Jurek Wilner. Wszystko działo się szybko. Gdzieś biegli, ktoś ginął, potem znów biegli. Marek zdołał uciec na dach i przeskoczył na dach drugiego budynku. Na piątym piętrze spotkał chłopaka, który leżał na worku z sucharami. Chłopak dał mu dwa suchary. O szóstej zmarł i Edelman zabrał worek ze sobą. Na podwórku zauważył ciała pięciu zabitych chłopaków. Wykopali grób na Franciszkańskiej 30 i pochowali tych chłopców. Był pierwszy maja, odśpiewali więc cicho nad grobem „Międzynarodówkę”. Potem zdobyli cukier i pili osłodzoną wodę. W oddziale Marka kilka osób zbuntowało się i urządziło strajk głodowy. Edelman uświadomił sobie, że coraz więcej ludzi pyta się go, co mają dalej robić. Nie potrafił odpowiedzieć na ich pytania i czuł się samotny. Szóstego maja przyszedł Anielewicz z Mirą. Następnego dnia Marek poprosił, aby zostali z nimi, ale Anielewicz chciał wrócić do swojego bunkra. Ósmego maja poszli do ich schronu na Miłą 18 i dowiedzieli się, że grupa Anielewicza popełniła samobójstwo. Zabrali ze sobą tych, którzy pozostali przy życiu. Po powrocie do schronu czekał na nich Kazik z kanalarzami z aryjskiej strony. Przewodnicy podprowadzili ich do wylotu przy ulicy Prostej i 9 maja, o godzinie dziesiątej, wyszli na ulicę – brudni, z bronią. Obserwujący to ludzie stali w milczeniu, przerażeni. Z kanałów wyszli na Prostej. Brakowało ośmiu ludzi, którym Edelman kazał przejść do szerszego kanału, żeby nie udusili się od metanu. Kiedy klapa otworzyła się, nikt nie chciał ich zawołać. Marek rozkazał Szlamkowi pobiec po tamtych. Andrzej Wajda planuje nagrać film o getcie. Chciałby, aby Edelman opowiedział o wszystkim do kamery. Mówiłby o miejscach, w których to się działo. Bramy, prowadzącej na Umschlagplatz już nie ma – została zburzona przy budowaniu osiedla „Inflancka”. Wzdłuż rampy kolejowej stoją szare bloki. W jednym z nich mieszka koleżanka narratorki, Anna Strońska. Kiedy dowiaduje się, że pod jej oknami stały ostatnie wagonu pociągów, do których wsadzano Żydów, blednie i pyta, czy Żydzi nie zrobią jej krzywdy, ponieważ zawsze była dla nich dobra. Narratorka uspokaja ją, dodając, że będą nad nią czuwali. W miejscu starego muru postawiono kawałek nowego, z białej cegły. Umieszczono na nim tablice pamiątkowe i na Zaduszki oraz Jom Kipur zapalane są świece w świecznikach. Marek mógłby opowiadać przy pomniku. W rocznicę wybuchu powstania, 19 kwietnia, przyjechałyby autokary „Orbisu” z zagranicznymi gośćmi. Przy skwerku siedziałyby stare kobiety z wózkami, wspominając o życiu w getcie. Potem delegacje złożyłyby wieńce przy dźwiękach werbli, a po nich do pomnika podchodziliby prywatni ludzie z małymi bukiecikami. Na koniec z tłumu wyszedłby stary mężczyzna z długą brodą i zacząłby mówić Kadysz, modlitwę – lament za zmarłych. Następne sceny filmu rozgrywałyby się na cmentarzu. Przy końcu alei nie ma już tablic pamiątkowych i zaczyna się coś w rodzaju pola, ciągnącego się w kierunku 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 Szybki test:Po raz pierwszy w Polsce otwarto chirurgicznie klatkę piersiową w roku:a) 1952b) 1947c) 1966d) 1954RozwiązanieKonstruktorem „sztucznego serca” był:a) inżynier Wilczkowskib) inżynier Sejdakc) docent Zbigniew Lewandowskid) Profesor Jan MollRozwiązanieNa załadunek do pociągu w getcie ludzie oczekiwali w:a) ambulatoriumb) więzieniuc) budynku szkolnymd) stołówceRozwiązanieWięcej pytań Zobacz inne artykuły: Partner serwisu: kontakt | polityka cookies Zdążyć przed Panem Bogiem Kanoniczna książka, najsłynniejsza, obowiązkowa. Literacki dokument o wyścigu ze śmiercią. Od ponad czterdziestu lat Zdążyć przed Panem Bogiem pozostaje klasykiem polskiego reportażu i jedną z najbardziej przejmujących opowieści o powstaniu w getcie warszawskim w kwietniu 1943 roku i losach polskich Żydów, jakie stworzyła literatura XX wieku. To książka, która powstała z rozmów z Markiem Edelmanem, lekarzem, podczas wojny jednym z przywódców powstania. Marek Edelman opowiada o wojnie i o medycynie. O tym, czym jest godna śmierć i godne życie. Jest to także opowieść o ludziach, którzy mu towarzyszyli – o powstańcach, zakonnicach, dawnych akowcach, kobietach, które kochał, o pacjentach i o lekarzach. „ - Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć trochę dłużej, niż On by sobie życzył. To jest ważne: On nie jest za bardzo sprawiedliwy. To jest również przyjemne, bo jeżeli się coś uda – to bądź co bądź Jego wywiodło się w pole… – Wyścig z Panem Bogiem? Cóż to za pycha! – Wiesz, kiedy człowiek odprowadza innych ludzi do wagonów, to może mieć z Nim później parę spraw do załatwienia. A wszyscy przechodzili koło mnie, bo stałem przy bramie od pierwszego do ostatniego dnia. Wszyscy, czterysta tysięcy ludzi przeszło koło mnie”. (fragment książki) Na okładce najnowszego wydania znajduje się unikatowe zdjęcie Marka Edelmana w klinice profesora Jana Molla, jednego z twórców polskiej kardiochirurgii. Profesor Moll, z którym doktor Edelman współpracował, jest także jednym z bohaterów książki. Inne wydania Już sam tytuł utworu: „Zdążyć przed Panem Bogiem” można dwojako interpretować. W odniesieniu do okupacyjnej rzeczywistości należy go rozumieć jako dążenie do wyboru rodzaju śmierci, uprzedzenia Boga w Jego decyzjach. Nim Bóg „wyda” wyrok, należy być pierwszym i samemu rozstrzygnąć, w jaki sposób chce się umrzeć. Tak czynili niektórzy bohaterowie prezentowani w reportażu np. Jurek Wilner czy Mordechaj Anielewicz. Edelman wspomina również o samobójstwie zbiorowym. Ludzie, zdając sobie sprawę, że czeka ich śmierć, (najczęściej w obozie zagłady w Treblince), sami woleli wybrać jej charakter i skrócić mękę oczekiwania oraz wiążące się z „niewiadomym” konaniem cierpienia. Zażywali truciznę (cyjanek, luminal), strzelali do siebie lub prosili o tę „przysługę” kogoś bliskiego, niejednokrotnie skakali z wysokości, chwalebna była śmierć w walce: „Chodziło przecież o to, żeby nie dać się zarżnąć (...) Chodziło tylko o wybór sposobu umierania.” – mówi Edelman. Powojenne losy doktora oraz wybór profesji lekarza ściśle łączą się z czasami okupacji, są jej następstwem. Zadaniem Edelmana w getcie było stanie w bramie na Umschlagplatzu i wychwytywanie jednostek z tłumu, a następnie wyprowadzanie ich jako chorych: „Byłem wtedy gońcem w szpitalu i to byłą moja praca: stać przy bramie na Umschlagplatzu i wyprowadzać chorych.” „(...) moje zadanie polegało na tym, żeby możliwie najwięcej spośród nich ocalić”. Widział wtedy przemarsz 400 000 ludzi skazanych na zagładę. Nie mógł wiele uczynić. Pozostawał bierny. Pracę lekarza podjął w odwecie za śmierć. W getcie nie miał zbytnich szans na ratowanie życia, jako kardiochirurg ma ich dużo więcej. I choć zdaje sobie sprawę, że nie zawsze może mu się to udać, podejmuje ryzyko. Wie, że jeżeli nie uda mu się przedłużyć życia pacjentowi, to jest w stanie zapewnić mu godną śmierć. Współcześnie denerwuje się bardziej niż wtedy, w getcie. Tam wszyscy pogodzeni byli ze swoim losem i niewielu można było uratować, teraz jest inaczej, bo wiele zależy od niego. Jeżeli, choć na trochę przedłuży ludzkie istnienie, tym samym stwarza człowiekowi kolejną szansę życia - szansę na poznanie i doświadczanie tego, co wartościowe: miłości, przyjaźni... Swoją misję – powołanie określa w kategoriach „wyścigu z Bogiem”. Jak sam mówi: „Pan Bóg chce już zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć troszkę dłużej, niż On by sobie życzył.” Obecna rola doktora Edelmana ma charakter metafizyczny. Nigdy nie ma pewności, czy wygra się walkę ze Stwórcą, zwłaszcza, że On czasami nie szczędzi małych złośliwości, bywa nieprzewidywalny, ale być może czegoś nie zauważy – coś przeoczy, wtedy można wykorzystać okazję i ubiec Go i niczym On podarować szansę życia. Edelman, mimo doświadczeń wojennych, grozy okupacji i bliskości śmierci, nie utracił wiary w Boga, tak jak było to w przypadku ojca Mietka Dąba, który niegdyś rzekł: „Jaki Bóg?! Ty nie widzisz, co się dzieje? Ty nie widzisz, że Boga już dawno tu nie ma? A jeżeli nawet jest (...) to on jest po ich stronie.”Swoją misję – powołanie określa w kategoriach „wyścigu z Bogiem”. Jak sam mówi: „Pan Bóg chce już zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. Niech się pali choć troszkę dłużej, niż On by sobie życzył.” Obecna rola doktora Edelmana ma charakter metafizyczny. Nigdy nie ma pewności, czy wygra się walkę ze Stwórcą, zwłaszcza, że On czasami nie szczędzi małych złośliwości, bywa nieprzewidywalny, ale być może czegoś nie zauważy – coś przeoczy, wtedy można wykorzystać okazję i ubiec Go i niczym On podarować szansę życia. Edelman, mimo doświadczeń wojennych, grozy okupacji i bliskości śmierci, nie utracił wiary w Boga, tak jak było to w przypadku ojca Mietka Dąba, który niegdyś rzekł: „Jaki Bóg?! Ty nie widzisz, co się dzieje? Ty nie widzisz, że Boga już dawno tu nie ma? A jeżeli nawet jest (...) to on jest po ich stronie.” Doktor ma wrażenie stałej obecności Boga, a on sam jest w pewnym sensie Jego sługą, partnerem i graczem. Bierze udział w wyścigu z Nim – w igraszkach o życie – aż o Życie...

ostatni dzwonek zdążyć przed panem bogiem